Najnowsze komentarze
JunakDriver do: LwG nie dla wszystkich ?
A do mnie podczas pierwszej jazdy ...
Jurajski_Zbych do: LwG nie dla wszystkich ? cd.
Patrząc po sobie - bo zjeżdzam do ...
A co powiecie na temat pozdrowieni...
symonostra@wp.pl do: LwG nie dla wszystkich ?
Sybilla, stąd Sy. Michalda, stąd '...
syminostra@wp.pl do: LwG nie dla wszystkich ?
LWG, to LWG. Tu, nie może mieć mie...
Więcej komentarzy
Moje linki
<brak wpisów>

20.04.2012 23:10

Wspomnień czar, czyli jak to było ze mną, a jak było z wami ?

Witam, mój drugi wpis, ale szaleje ;)


Ja prawko na kategorie "A" robiłem w 96r, a kurs to była jedna wielka pomyłka. O ile teoria była prowadzona w miarę sensowny sposób, o tyle praktyka to już była porażka. Jazdy miałem na WSK 175ccm, dobrze się na niej jeździło i co do niej nie miałem zastrzeżeń. Plac manewrowy to były dwa pachołki wokół których kazano mi kręcić ósemki. Na mieście jeżdziłem za "L" w której uczył się puszkarz. Na danej mi WSK 175ccm mogłem robić co chciałem a nadzór instruktora nie istniał. Po zakończonym kursie nie było żadnego egzaminu wewnętrznego i od razu można było się zapisać na egzamin.

Po egzaminie teoretycznym przeszliśmy na plac manewrowy i przeżyłem szok. Po szybkim omówieniu placu manewrowego przez egzaminatora w ogóle nie miałem pojęcia co mam robić,  oczywiście oblałem. Za późno wyciągnąłem rękę, nie zatrzymałem się na wzniesieniu i pole przejechałem na 3 biegu ponieważ dano nam MIŃSK 125ccm który nie powinien być w ogóle dopuszczony do ruchu. Niestety był to ostatni egzamin tamtego roku i musiałem czekać na kolejne podejście do wiosny.

Przy drugim podejściu do egzaminu i przejściu przez plac manewrowy wyjechałem na miasto. Pierwszy zakręt a w słuchawkach słyszę AWO, myślę sobie "ja p.....e, co on chce" ale skręciłem w prawo, nie było żadnego komentarza więc jechałem dalej. Kolejny zakręt i słyszę EWO, no to już wiedziałem że to będzie LEWO :) Będąc na obwodnicy Bytomia nagle słyszę ENTRUM, i znowu bluzgi w myślach. Na szczęście był znak CENTRUM więc skończyło się na stresie. Po powrocie do ośrodka egzaminacyjnego usłyszałem, "egzamin zdany" :)

A jakie wyście mieli perypetie podczas kursu lub egzaminu ?

Komentarze : 9
2012-06-15 14:14:00 Beast_Slayer

Mnie napadła ochota na kat A rok temu - nigdy wcześniej nie jeździłem i dopiero na jazdach po placu przekonałem się ile w życiu traciłem. Co do samego kursu nie mam zastrzeżeń. Uczyła mnie rewelacyjna kobieta po 40-stce, a dwa-trzy razy na placu zastąpił ją jej syn - jak dla mnie spisali się na medal. Jedyne przeboje miałem na pierwszych jazdach - przewróciłem się i zepsułem motocykl, ale też sam go naprawiłem (a jestem mechanicznym anty-talentem) - złamała się klamka sprzęgła, ale miała zapasową. Egzaminy - pierwszy oblałem na wzniesieniu, bo nie potrafiłem wyczuć kiedy zbiera sprzęgło (stres + trzęsienie się z zimna i do tego padający deszcz). Swoją drogą dla mnie to największy kretynizm obecnego systemu - zdawanie precyzji na najczęściej rozklekotanym sprzęcie którego się w ogóle nie zna :/
Drugi raz - nie zapiąłem kasku przy wyjeżdżaniu na miasto (po skończeniu placu zaczęło też przy okazji lać).
Przy trzecim razie na szczęście cały czas świeciło słoneczko i dopisywało szczęście. Nawet jakimś tajemniczym sposobem uzyskałem umiejętność totalnego opanowania - jak podchodziłem do egzaminatora trząsłem się jak galareta, a jak już stałem obok, przeszedłem w stan "zen". Nawet plac przejechałem idealnie.

2012-04-23 21:51:51 sysgone

Ja prawko robiłem kompleksowo A+B. Zajęcia były niestety bardzo podobne jak w opisanych tutaj przypadkach - instruktor skupiał się na 4 kółkach, WSK była dla niego jak piąte koło. Fajnie mieć, ale nie zawsze potrzebne. Ale wracając...
Egzamin na B zdałem za 1-szym razem, a A za drugim. Z nerwów :)
Sprawdziłem stan techniczny, poustawiałem lusterka, założyłem kask, zrobiłem ósemki machając łapami na prawo i lewo - wtedy jeszcze nie używało się migaczy do sygnalizowania skrętów, więc trzeba było puszczać naprzemiennie kierownicę. Po zakończeniu jazd usłyszałem coś w stylu:
- Bardzo dobrze, "siadaj, dwa" - czy Pan wie, co zrobił źle?
Szybka analiza, rachunek sumienia i nic, czarna dziura...
- Stan techniczny sprawdzilem, światła, lusterka ...
- A kask Pan zapiął?...
W tym momencie wymiękłem. Ze stresu zapomniałem zawiązać trok od orzeszka. Na nic zdało się tłumaczenie, że to przypadkowy błąd i na pewno nie powtórzyłby się w prawdziwym życiu. Kolejny egzamin miałem 3 tygodnie później, na wszelki wypadek sprawdzałem zapięcie kasku pare razy :)

2012-04-23 08:40:24 samiswoi

"Esteta Poeta" to co napisałeś o brzebiegu mojego egzaminu jest rozwinięciem i dodaniem paru Ą Ę.
Teraz Ci wyjaśnię pokrótce kwestię końcówki tego "egzaminu". Więc ten Pan egzaminator zadał mi 2 czynności do wykonania po ich wykonaniu zapytał sie mnie 2 krotnie czy to wszystko i za każdym razem odpowiadałem twierdząco tak (2 czynności zadane 2 wykonane). Gdyby zapytał mnie czy sprawdziłem CAŁY stan techniczny motoru odpowiedział bym nie bo łańcuch nie jest sprawdzony. Natomiast gdyby kazał mi jechać na plac manewrowy powiedziałbym że nie mogę bo obowiązkowym jest sprawdzenie stanu łańcucha.
A o moją interpunkcję i ortografie się nie bój bo dla mnie i moim znajomym nie przeszkodziła ona w wypłacie z 4 zerami :). Uważam że polski język jest pełen debilizmu który ludzie usprawiedliwiają urojonym poczuciem patriotyzmu z którym jestem na bakier bo za dużo już w polsce widziałem.

2012-04-21 21:19:20 Esteta Poeta

Samiswoi, trudno zrozumieć, co chciałeś napisać ( znaki diakrytyczne, jeśli wiesz co to znaczy, a jeśli nie to zajrzyj do słownika), ale o ile poprawnie zrozumiałem twoje intencje, to sprawa ma się następująco: Sprawdzasz wylosowane dwie z pięciu czynności obsługi codziennej i ZAWSZE naciąg łańcucha (zajrzyj do ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, jeśli wiesz co to ustawa i gdzie jej szukać). W praktyce zamiast losowania instruktor wskazuje, co masz sprawdzić. Tylko mi nie pierdol, że całą pisownię i ortografię masz w dupie, bo ja też w dupie będę całego cię mieć

2012-04-21 17:56:59 motocyklonauta

Gdyby nie to, że motocyklem jeździłem rok bez prawka to bym raczej nie zdał za pierwszym razem.
Instruktor miał wszystko w d.... Na jedną godzinę było nas umówionych trzech "no wiecie chłopaki każdy po kilka ósemek i zmiana"
Na placu jeździłem w sumie może 45min, a po mieście zaledwie 3h.I jak tu się czegoś nauczyć ?
Mi zależało tylko na "papierku" i szybkim zrobieniu kursu więc było mi to na rękę.
Ale jak ktoś się chciał naprawdę nauczyć jakoś w miarę prowadzić to był bez szans.
Na jazdy przyjeżdżalem swoim motocyklem.
"A ty co tak bez prawa jazdy" mówi instruktor, więc ja na to "że jakoś tak wyszło,bo czasu nie było..."
To w odpowiedzi usłyszałem, że dużo z nim ćwiczyć nie muszę bo przecież umiem jeździć i czy mu się dam PRZEJECHAĆ. Bo 250ccm to nie 600ccm.
Litości ludzie jakie to czasem cymbały uczą przyszłych motocyklistów.
A to było zaledwie poprzedniej jesieni.

2012-04-21 15:40:45 Monika Pomus

Moje perypetie z robieniem prawa jazdy trwały zdecydowanie za długo. Zdałam za piątym razem, nie ukrywam, że trochę mi z tego powodu wstyd, ale cóż.

Moje niepowodzenia zawsze były na ósemce, którą na kursie robiłam bez większych problemów, a na egzaminie motocykl gasł jakby ktoś go wyłączał za pomocą pilota.

Po przeanalizowaniu błędów jakie popełniałam doszłam tylko do tego, że albo zamiast wrzucanej dwójki wskakiwała trójka, albo jeździłam za blisko wewnętrznej linii.

Na piąty egzamin przyszłam tak zdeterminowana, że ósemkę zrobiłam bez chwili zwątpienia i bez żadnego problemu. Nie wiem jak to możliwe, że wcześniej nie dawałam sobie z nią rady.

Przed wyjazdem na miasto spytałam się tylko egzaminatora czy on też mnie słyszy przez radio. Wolałam się upewnić w razie gdyby zdarzyła się sytuacja na drodze, w której trzeba byłoby użyć niecenzuralnych słów.

Plusem tylu wizyt w ośrodku egzaminacyjnym było to, że poznałam świetnych przyszłych motocyklistów/motocyklistek, z którymi do dziś utrzymuje kontakt :-)

2012-04-21 14:50:38 Boża Krówka

Ja jestem w trakcie robienia kursu i przyznam, ze gdyby moja nauka wyglądała podobnie do Twojej, to chyba bym przy pierwszym wyjeździe w miasto wjechała w pierwszy z brzegu samochód (oby! ;)). Na szczęście mam świetną szkołę, instruktorów biorących swoją pracę na poważnie i dzięki ich uwagom widać postępy z godziny na godzinę. Ciekawa jestem egzaminu, ale mam przeczucie, że pójdzie jak z płatka - już zaczynam odczuwać przyjemność z jazdy, a dopiero jestem po 11 godzinach jazd. :)

2012-04-21 14:18:45 Samiswoi

Ostatnio zrobiłem A1.
Za 1 podejściem przy sprawdzaniu stanu tech. moto dał
mi płyn hamulcowy i światła drogowe, sprawdzam on mówi że ok i pyta czy to wszystko mówie ok 1 próba niezaliczona za 2 razem robie to samo i pytanie czy to wszystko mówie tak. Wtedy oblałem bo miałem sprawdzić łańcuch pomimo tego że pytał się czy wykonałem tylko 2 czynności. Ach ten świat jest dziwny.
Za 2 razem poszło jak z płatka :)

2012-04-21 13:12:01 Lonyyy

Nie usłyszałem, w którą stronę mam jechac, bo były rozwalone słuchawki, spanikowałem i wymusiłem pierszeństwo, na szczęście za 2 razem zdałem bez problemu :)

  • Dodaj komentarz